Dzisiaj był ostatni dzień adaptacji w przedszkolu Wronka. Jak ona przebiegła i czy Wronek jest gotowy pójść tam w pełnym wymiarze godzin?
Pierwszy dzień był pełen emocji. Razem z inną mamą stwierdziłyśmy, że chyba najbardziej to nam potrzebna jest ta adaptacja… Stresowałam się od rana, choć starałam się nie pokazywać tego po sobie. Nie było jednak się czego obawiać, bo adaptacja przebiegła wzorowo. Początkowo mały nie chciał wprawdzie wyjść z wózkowego kosza na zakupy, gdy przekroczyliśmy próg przedszkola, ale jak już wyszedł to było z górki.
Nauczycielka początkowo wydała mi się… surowa, ale w ciągu kolejnych dni okazało się, że zupełnie mylnie ją oceniłam. Przyglądałam jej się uważnie każdego dnia. Jakoś nie mogłam się powstrzymać :) W końcu to ona oraz druga ciocia będą z moim dzieckiem codziennie po kilka godzin. Chciałam ją poznać. Za kilka miesięcy pewnie usłyszę nie raz – „Mamo, nieprawda! A ciocia mówi, że…” i moja zazdrość sięgnie zenitu :D Zazdrość zmieszana z dumą oczywiście.
Adaptację mamy ułatwioną, bo moje dziecko zostało dopisane wraz z kilkorgiem innych dzieci do grupy, która rok temu rozpoczynała jako 2,5-latki. Większość dzieci jest więc już obyta z przedszkolem i raczej większych rozpaczy we wrześniu nie powinno być. Z jednej strony mi żal, że nie jest to nowa grupa i wszyscy od początku do końca nie będą w niej razem, ale są plusy tej sytuacji.
Już pierwszego dnia mogłam wyjść z sali, a Wronek nawet się za mną nie obejrzał. Bawił się z dziećmi w kole, tańczył trzymając dzieci za rączki i był bardzo śmiały. Wzruszenie razy milion. Czekałyśmy z Niną na korytarzu, po czym mały przedszkolak nawet nie chciał iść do domu. Drugiego dnia mogłyśmy już iść na ten czas do domu.
Wczoraj miała miejsce przełomowa (dla mnie) sytuacja. Kiedy przyprowadziłam Wronka, to jego grupa akurat ubierała kapcie w szatni i się ustawiała w rzędzie. Jeden chłopiec nie chciał, żeby Wronek ustawił się za nim w pociągu. Powiedział, że on jest nowy i jest za mały (to nic, że o pół głowy wyższy od niego) i ma go nie trzymać. Razem z drugim chłopcem zaczęli wołać do niego „dzidzia, dzidzia!”. Ciśnienie się we mnie podniosło. Podeszłam do tego chłopca, ukucnęłam i powiedziałam, że to nieładnie wyśmiewać się z innych dzieci. Wronek nie był tym mocno przejęty, ustawił się w pociąg i dzieci poszły do sali.
Ja wychodząc niemal nie zalałam się łzami. Bywały już sytuacje konfliktowe z rówieśnikami, w których brał udział Wronek, a których ja byłam świadkiem. Nigdy nie czułam tego, co czułam w tamtym momencie. Miałam ochotę jak lwica walczyć o swoje lwiątko. I zdałam sobie sprawę z tego, że to zupełnie nowy etap dla Wronka. Podobnych sytuacji może być mnóstwo każdego dnia. Mnie przy nich nie będzie, a Pani nie zawsze będzie wszystko widziała i słyszała. Mój syn będzie musiał sobie z nimi radzić sam. Wiem, że to jest potrzebne w jego rozwoju, ale cholernie ciężko mi to przyjąć.
Dzisiaj był ostatni dzień adaptacji. Wronek chodzi chętnie, a w południe nie chce wracać do domu. Ale dopiero jak zaczną się zajęcia w pełnym wymiarze zajęć to okaże się, jak sytuacja wygląda. Niektóre dzieci podczas adaptacji zachowują się wzorowo, a później płaczą cały wrzesień. Za wcześnie na optymizm. Początkowo chcę odbierać go przed obiadem i przed drzemką Niny, aż przyzwyczai się zupełnie do nowej sytuacji.
A jak sprawa ma się u Was?
PS. Zdjęcia zrobiłam Nince, podczas gdy Wronek był w przedszkolu ;)
kombinezon Bibi Dreams | skarpetki Collegien | spinka Turlututu | tramki Zara
U nas moment adaptacji Lisy z przedszkolem odbywał się pod koniec lipca. Chodziłyśmy co drugi dzień, ja w kącie siedziałam i czytałam książki a młoda bawiła się z dziećmi. Po dwóch tygodniach był moment ferii i po tygodniu wróciłyśmy na cały dzień, dwa dni z młodą w przedszkolu i na 3 dzień młoda zostawała już sama. Był to dziwny czas, kiedy wracając do domu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Teraz spokojnie odprowadzam ją do przedszkola i mogę iść do pracy.
Od razu dodam, że w niemczech przedszkole jest czynne w wakacje , w sierpniu jest tydzień ferii ;)
Rozumiem Cie absolutnie we Wszystkim! I czułam dokładnie ten sam strach…że moje dziecko będzie musiało się konfrontować z innymi dziećmi w sytuacjach konfliktowych. Wszyscy chyba wiemy, że dzieci potrafią być okrutne i każdy z nas ma jakieś bardzo przykre wspomnienie z dzieciństwa. Pani niestety nie zawsze będzie mogła zainterweniować i w ten oto sposób nadciąga wizja traumatycznych przeżyć. I masz rację, że to naszym dzieciom potrzebne, że to normalny etap rozwoju i to nas rodziców boli najbardziej jak inny atakuje nasze dziecko.
I czułam tak samo jak TY!
Szczerze powiem Ci, że jako Mama już 2 Przedszkolaków (starszy Syn idzie do zerówki) to dzieci tak bardzo nie przejmują sie słowami nie lubię Cię, nie chcę się z Tobą bawić. Takie frazy padają w Przedszkolach często i staja się chlebem powszechnym. W grupie mojej córeczki jest pewna dziewczynka, która uwielbia się przechwalać. Zamiast dzień dobry zdanie zawsze zaczyna od „a ja mam nowe butyyyy….” i im częściej byłam świadkiem jej szyderczych zachowań tym bardziej bałam się o moją córkę. Wydawało mi się, ze wpadnie w kompleksy, bo ona nie ma 3 pary kapcie w ciągu semestru, a i plecaka z Elsą też nie ma (tylko taki uszyty przeze mnie)…I martwiłam się do czasu…Pewnego dnia usłyszałam, jak dziewczyna znowu chwali się tym, ze jej Tata przywiózł nowy piasek do piaskownicy (wdech-wydech-wdech-wydech :P) na co moja córka i jej koleżanka niemal jednym głosem opowiedziały jej? „No i? Krowa doi!”. Oczywiście udzieliłam im reprymendy, że nie wolno tak mówić bla…bla…ale w duchu cieszyłam się. Moja córka zamiast wpadać w kompleksy żyje sobie szczęśliwie, bo wie co w życiu jest ważne, bo nauczyła się w przedszkolu odpowiadania na głupie docinki ze strony innych dzieci. Na szczęście do Przedszkola chodzi spora grupa dzieci i zawsze znajdzie się jakiś kompan do zabawy. I to naprawdę dobrze, że dzieci jeszcze w tym wieku inaczej postrzegają świat niż my.
Powodzenia WRONKI!
P.S. Nina jest taka słodziaszna:) Dziękujemy!
Zmieni się! Zobaczysz jak bardzo… dorosnie i zlobuzieje ;) tak było z moim K. A teraz już czeka na powrót.. na spotkanie z qmplami :) już kapelutki spakowane i ubranka wyprasowane.. to już jutro 1 wrzesień.
Tego chyba się najbardziej boję :) że dorośnie :D
A ja mam inne pytanie trochę nie na temat. Jaki Nina nosiła rozmiar ubranek tego lata? Mam córkę 9.03.16 i zastanawiam się czy nie kupić kilku ciuszkow na przyszłe lato, ale kompletnie nie wiem jaki rozmiar.
80 i 86 – tak pół na pół. Z Zary i coś z Gap 86, z HM, Lindex, KappAhl i Reserved 80 zazwyczaj, ale spokojnie mogłyby być i 86. Więc ja bym celowała w 86 :)
Dziękuję :)
Mój maluch też zaczyna przygodę z przedszkolem, w grupie żłobkowej bo on dopiero za 2 miesiące skończy 2 lata. Mieliśmy 3 dni adaptacyjne z rodzicami, a teraz drugi dzień został już sam. Wczoraj był bardzo zadowolony, ciekawa jestem jak mu dzisiaj pójdzie. Siedzę tutaj jak na szpilkach i odliczam minuty do momentu kiedy go zobaczę. Podczas dni adaptacyjnych Kubek miał dwa starcia z bardziej rezolutnym kolegą podczas których raz został popchnięty a za drugim razem pogryziony, ale mimo to nie zraził się do przedszkola. Pewnie Twój mały też nie przejął się sytuacją z kolegami. Pozdrowienia dla Ciebie i dzieciaczków :)